English review
Rarely do I come across a solo album of an experienced rapper whom I haven't heard of yet. Unfortunately I haven't seen the East Oakland representative E. Fields on none of the hundreds albums that I posses or wrote about. I also had no idea that he's a CEO of his independent record label Game Related Records. Therefore many potential customers may feel reluctant to even briefly glance at the debut "Handlebars" project.
I've been mentioning the flood on the northern California market numerous times. For me it's plain to see, as I'm among the staff responsible for the news section on this website. Fortunately the hereby album by E. Fields stands out from the typical Bay Area releases, mainly due to the fact that such music is no longer recorded; at least it's very difficult to come by one. Productionwise "Handlebars" happen to be filled with smooth and calm vibes that remind me of the west coast 90's. I mean laidback melodies, where subtle instrument sounds mix with the ones from the synthesizer as well as RnB dominating on the hooks. E. Fields himself doesn't present an original voice or flow, yet he came really correct, easily meeting tracks' styles and following their rhythm, even those few faster-paced. Furthermore he's got much to say, maintains listener's attention and often comes up with skillful word plays. Out of 16 tracks only 2 have guests featured, so the main weight will need to be carried on host's shoulders. Rapper proved that he can manage the whole solo project by himself and touched on many personal topics. Don't mistake it for "I'm so this and I've got lots of that" attitude - filled with bragging and boasting. Instead E. Fields tends to focus on various aspects of his life, numerous times talking about women; both the ones that he has feeling towards and the ones that he uses. However he abstains from vulgar language and you'll hear hardly any cuss words or explicit references to sex out here. Obviously there are a few, but songs don't concentrate solely on that. I don't know how old Fields is, yet he seems to be a mature man, which is only confirmed by his lyrics, when he shares his thoughts regarding life overall, mainly present in the second half of the cd. I won't deny, meaningful, thought-provoking bars are a strong point of this project. When we add the mentioned above laidback and smooth music, you'll receive a product far different from the modern hyphy, party-like, mob or pimp type of rap. The majority of decent beats were handled by B. Banks (11 tracks), who is affiliated with Game Related Records. Other than E. Fields himself and Trackademiks prepared 2 cuts each and finally O.A.K. did 1 too. "Handlebars" definitely wouldn't be the same if it weren't for singing in the hooks brought to you by a whole lot of people including Nate, Dyson, Nailah Keeles, Dave Hollister, Jacoria Marzett, Natasha Hill and more. Obviously not everyone will feel this release, for instance the ones who prefer hard drum hits as well as verses filled with vicious emotions. That is why I encourage all fans of laidback vibes and the 90's records to get familiar with E. Fields' debut, as it's really worth it.
If you're looking for "Handlebars" be sure to check the Game Related Records website and the CD Baby on-line store. Eryc, thanks for providing the cd for the review. I hope that the upcoming "Golden Gate Fields" will also be full of quality material.
Polish review
Rzadko się zdarza, że trafia mi do ręki debiutancki album niemłodego już rapera, o którym nigdy w życiu nie słyszałem. Niestety nie miałem dotąd przyjemności dojrzeć E. Fieldsa na albumach, które posiadam lub które widziałem. Nie zdawałem sobie także sprawy, iż ten reprezentant wschodniego Oakland jest szefem własnej, niezależnej wytwórni Game Related Records. Z podobnych względów wielu potencjalnych klientów może nawet przelotnie nie chcieć zerknąć na jego debiutancki krążek "Handlebars".
Już nieraz pisałem o przytłaczającym zalewie płyt na rynku północnej Kalifornii, z którym mam bliską styczność, współredaguję bowiem dział "newsów" na niniejszej stronie. Omawiany krążek E. Fieldsa na szczęście pozytywnie wyróżnia się na tle typowej płyty z Bay Area, a to głównie z tego powodu, że podobnej muzyki już się w zasadzie dzisiaj nie nagrywa; lub przynajmniej ze świeczką takiej szukać. "Handlebars" od strony muzycznej to przede wszystkim spokojne i przyjemne brzmienia, które kojarzą mi się z g-funkową atmosferą lat 90. zachodniego wybrzeża. Mam tu na myśli miłe dla ucha melodie, gdzie subtelne dźwięki instrumentów przemieszane są z tymi bardziej syntezatorowymi, a w refrenach dominuje RnB. Sam E. Fields nie ma wielce wyróżniającego się głosu lub flowu, ale za to świetnie wpasował się w jednolitą atmosferę krążka i pięknie płynie po wszystkich podkładach, także tych nielicznych szybszych. Ponadto ma wiele sensownego do powiedzenia, nie zanudza, a do tego potrafi operować słowami w sposób ponadprzeciętny. Na 16 piosenek tylko dwie doczekały się gościnnych wystąpień, więc cały ciężar spadł na barki głównego artysty. Ten poradził sobie naprawdę porządnie i wykorzystał okazję, by poruszyć sporo osobistych tematów. Nie mylcie tego jednak z podejściem "ja jestem taki a taki, mam to i tamto", czyli pełnym przechwałek i rozdmuchanego ego. E. Fields opowiada raczej o wielu aspektach swojego życia, z czego całkiem sporo miejsca poświęca kobietom; zarówno tym, które darzy uczuciem, jak i tym, które wykorzystuje. Artysta jednak stroni od wulgarnego języka i naprawdę rzadko słychać tu jakiekolwiek przekleństwa czy jednoznaczne odwołania do seksu. Rzecz jasna zdarza się, ale nie wokół tego kręcą się kawałki. Nie wiem, ile Fields ma lat, ale wygląda na dojrzałego człowieka, co tylko potwierdzają te momenty, w których dzieli się ze słuchaczem swymi przemyśleniami dotyczącymi szeroko pojętego życia, w szczególności obecnymi w drugiej połowie płyty. Nie ukrywam, że sensowne, niegłupie teksty to ważny element tego albumu. Gdy dodamy do tego wspomnianą wyżej spokojną muzykę, to ostatecznie dostajemy coś leżącego bardzo daleko od klimatów hyphy, imprezy, gangsterki czy pimpowania. Za porządnie wykonane podkłady w większości odpowiedzialny jest współpracujący z wytwórnią B. Banks - z 11 utworami na koncie. Poza tym po 2 zrobili sam E. Fields i Trackademiks, a 1 wyprodukował O.A.K. "Handlebars" na pewno straciłoby sporo uroku, gdyby nie dopracowane śpiewy w refrenach, za które odpowiada dużo osób, wśród nich Nate, Dyson, Nailah Keeles, Dave Hollister, Jacoria Marzett, Natasha Hill i inni. Omawiany debiut na pewno nie spodoba się każdemu, chociażby tym, którzy oczekują dynamicznych uderzeń perkusji i pełnych emocji zwrotek. Zachęcam za to wszystkich fanów lżejszych klimatów, a także nagrań z lat 90. do zapoznania się z niniejszym projektem, bo naprawdę warto.
Wszystkich zainteresowanych odsyłam na stronę wytwórni Game Related Records oraz do sklepu CD Baby. Eryc, dzięki za udostępnienie płyty do recenzji. Mam nadzieję, że nadchodzące "Golden Gate Fields" będzie równie udane.
Written by: khamenei
|